kamizelka z Maharaji
Z tym projektem miałam trochę problemów....
Początkowo w planach była śliczna sukienka z jedwabnej nitki. Problem pojawił się już przy wyborze koloru :-) co jest chyba najgorsze. Później kwestia szydełko czy druty.
Postawiłam na szydełko, ale szybko zmieniłam je na druty...
Po krótkim kawałku, stwierdziłam, że jersey z Maharaji jest dosyć lejący i bardzo delikatny, co w przełożeniu na ubranko dziecięce może nie być dobrym pomysłem. W założeniu, że ma to być sukienka dla malutkiego bobasa, stwierdziłam, że wrócę jednak do szydełka ;-)
Po przełożeniu robótki na szydełko, wpadł mi do głowy pomysł na sweterek, a nie na sukienkę ale w końcowym efekcie powstała kamizelka... ;-)
Jak widzicie przygoda z ręcznie barwionym jedwabiem, który swoją drogą uwielbiam, była dosyć kręta i zmieniająca się jak pogoda ;-) Na szczęście jak to ze mną bywa, na koniec jestem prawie zawsze zadowolona... ;-)
Często zdarza się tak, że dziergamy coś bez przekonania. Kawałki robótki nie zawsze wyglądają ciekawie dlatego mamy ochotę zacząć coś innego. Po skończonej pracy, a zwłaszcza po wykończeniu brzegów, jak w tym przypadku, jest już dużo lepiej i zaczyna nam się podobać to co zrobiliśmy ;-)
Jeszcze przypomnę Wam, że kolor Maharaji, który wybrałam, jest ze specjalnej edycji "bloggers for biferno.pl", a ten konkretny zaprojektowała Iwona Eriksson.
Łoł, dość kręta ścieżka do efektu końcowego. Ale rezultat ślicznie wygląda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
D.
tak czasem mam, lubię dziergać dla kogoś, bo w tedy nie mam dylematu odnośnie koloru, fasonu czy wzoru, robiąc dla siebie nie mogę się zdecydować bo chciałabym zrobić chyba za dużo i za szybko, a tak się po prostu nie da... ;-)
UsuńDroga kręta ale cel osiągnięty - warto było.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdziękuję Ludwika :-)
Usuń