Bolerko z Verbeny
Kudłata włóczka nigdy nie była moim faworytem i nie ukrywam, że rzadko po nie sięgam.
Gdy po raz pierwszy wzięłam Verbenę do ręki, jakież było moje zaskoczenie, że pomimo metalicznej nitki w swoim składzie, nitka jest wyjątkowo delikatna. Już sam ten fakt skłonił mnie do podjęcia próby wydziergania czegoś milutkiego. Początkowo w mojej głowie zrodził się pomysł na ołówkową spódnicę za kolanko ale w ostateczności padło na klasyczne bolerko...
Dziergać zaczęłam od dołu, nabierając 220 oczek na druty nr 4. Taka liczba oczek zawsze mnie przeraża, zwłaszcza kiedy do zrobienia jest spory kawałek dzianiny. Na początku szło opornie ;-) Po rozpoczęciu drugiego rękawa, dopiero coś drgnęło... ;-)
Muszę powiedzieć, że troszkę eksperymentowałam z metodą dziergania. Większość moich prac robionych bezszwowo czy to od góry czy od dołu było wykończonych raglanowymi rękawami. Tym razem postanowiłam spróbować wrabiać od dołu, bezszwowo, rękaw zwykły, czyli taki jak w zwykłych swetrach (sklepowych ;-)).
W raglanie zamykałam oczka po obu stronach powstającej linii, a w tym moim eksperymentalnym przypadku tylko w części rękawa. W taki sposób doszłam do ramion zostawiając tylko 3 oczka. Następnie dziergając całość robótki od początku rzędu zamknęłam oczka prawego przodu bolerka, a w części tylnej zrobiłam wykończenie z tych 3 oczek, które zostały z rękawa. Na koniec zamknęłam oczka w lewym przodzie sweterka. W sumie to tak do końca to nie była robótka bezszwowa, bo te przody musiałam doszyć do tylnej części ;-) ale i tak jestem zadowolona z efektu końcowego. Najważniejsze, że bolerko da się nosić... ;-) i nie wyszło jakieś dziwactwo z tej mojej metody... ;-)
Tak sobie teraz myślę, że ktoś wcześniej pewnie już dawno wpadł na taki sposób dziergania i "Ameryki nie odkryłam" ale z racji tego, że jestem samoukiem i nie lubię korzystać z wzorów to dopiero teraz na to wpadłam... ;-)
Gdy po raz pierwszy wzięłam Verbenę do ręki, jakież było moje zaskoczenie, że pomimo metalicznej nitki w swoim składzie, nitka jest wyjątkowo delikatna. Już sam ten fakt skłonił mnie do podjęcia próby wydziergania czegoś milutkiego. Początkowo w mojej głowie zrodził się pomysł na ołówkową spódnicę za kolanko ale w ostateczności padło na klasyczne bolerko...
Dziergać zaczęłam od dołu, nabierając 220 oczek na druty nr 4. Taka liczba oczek zawsze mnie przeraża, zwłaszcza kiedy do zrobienia jest spory kawałek dzianiny. Na początku szło opornie ;-) Po rozpoczęciu drugiego rękawa, dopiero coś drgnęło... ;-)
Muszę powiedzieć, że troszkę eksperymentowałam z metodą dziergania. Większość moich prac robionych bezszwowo czy to od góry czy od dołu było wykończonych raglanowymi rękawami. Tym razem postanowiłam spróbować wrabiać od dołu, bezszwowo, rękaw zwykły, czyli taki jak w zwykłych swetrach (sklepowych ;-)).
W raglanie zamykałam oczka po obu stronach powstającej linii, a w tym moim eksperymentalnym przypadku tylko w części rękawa. W taki sposób doszłam do ramion zostawiając tylko 3 oczka. Następnie dziergając całość robótki od początku rzędu zamknęłam oczka prawego przodu bolerka, a w części tylnej zrobiłam wykończenie z tych 3 oczek, które zostały z rękawa. Na koniec zamknęłam oczka w lewym przodzie sweterka. W sumie to tak do końca to nie była robótka bezszwowa, bo te przody musiałam doszyć do tylnej części ;-) ale i tak jestem zadowolona z efektu końcowego. Najważniejsze, że bolerko da się nosić... ;-) i nie wyszło jakieś dziwactwo z tej mojej metody... ;-)
Tak sobie teraz myślę, że ktoś wcześniej pewnie już dawno wpadł na taki sposób dziergania i "Ameryki nie odkryłam" ale z racji tego, że jestem samoukiem i nie lubię korzystać z wzorów to dopiero teraz na to wpadłam... ;-)
Słówko jeszcze na temat wzoru... to taki "powiększony ryż", 3 oczka prawe, 3 oczka lewe po 4 rzędy.
Dylemat miałam, też jak przy takim splocie poszerzać rękawy. Postanowiłam gdzieś w połowie wysokości, co drugi kwadracik powiększyć o jedno oczko, a pod koniec rękawa drugi kwadracik zwiększyć do 4 oczek. Nawet wyszło w miarę równo i nie widać jakiegoś dużego przeskoku w oczkach, rękaw poszerzył się równomiernie. Jak już wiecie, nie lubię za dużo główkować przy dzierganiu, rozpisywać wzorów, notować gdzie dodałam jedno oczko, gdzie drugie, przerabiać, próbować po kilka razy, lubię po prostu iść "na żywioł"... :-) dlatego taki prosty sposób dodawania oczek. Przód bolerka też jest wykończony w prosty sposób. Od pewnej wysokości (bliżej nie określonej ;-)) zaczęłam po przerobieniu pierwszego kwadracika przerabiać dwa oczka razem. Robiłam tak po jednym razie w każdym rzędzie (kwadracikowym rzędzie ).
Jeśli chodzi o włóczkę to zużyłam nie całe 4 motki.
Zdjęcia autorstwa: J. Borowska-Hulbój
Mnie podoba sie bardzo ta włóczka, tylko szkoda że paleta jest jednak wąska. Bolerko wyszło super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto prawda, wybór jest nieduży ale z drugiej strony to dobrze, my kobiety gdy mamy za dużo możliwości to nie możemy się zdecydować... hehe ;-) pozdrawiam
UsuńWspaniałe bolerko :-) Cudna jest ta niteczka - bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Kasiu :D, niteczka fajna i taka inna niż wszystkie :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe:)
OdpowiedzUsuńPiekne bolerko, a włoczka wyglada bardzo ciekawie. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :-)
Usuń